Zapraszam do następnego rozdziału mojej książki.
_________________________________________________________________
Słyszę szum drzew.
Czuję zimny powiew na moim policzku.
Widzę otwarte okno. Co się stało? Czy Zapomnieli o mnie?
Popatrzyłam się na otwarte okno. Podeszłam do niego i zobaczyłam, że żeby je otworzyć potrzeba kluczy. Dziwne. I do tego mam rozkute ręce. Skierowałam się w stronę drzwi. Otwarte. Podrapałam się po głowie w zadumie. Ktoś tu musiał przyjść i kiedy spałam rozkuł moje ręce i otworzył okno. Ale dlaczego mnie zostawił? I czemu mnie uwolnił?
Wyszłam z pokoju oknem. Już dwa dni minęły od tego zdarzenia i od mojego ostatniego wyjścia na dwór. Zamknęłam oczy i ujrzałam ogień. Zlękłam się. Myślałam, że szybko Zapomnę tak jak o innych rzeczach. Ale najwidoczniej zbyt ciężki jest ten grzech... "Nie, nie muszę Zapomnieć i Zapomnę", mówię sobie.
Postanowiłam, że zanim pójdę dalej poszukam mojego miotacza płomieni. Wątpię, że go znajdę ale warto spróbować. Wróciłam już trzeci raz do pokoju i otworzyłam drzwi. Na korytarzu nie znalazłam nic co mogłoby mi się przydać. Wszystkie cele były otwarte. Żadnej żywej duszy. Znalazłam tylko kilka szmat, miski i kubki. Aż się głodna zrobiłam. W końcu dwa dni nic nie jadłam ani nie piłam. To chore, że nadal mogę trzeźwo myśleć. W jednej z celi znalazłam niedokończone jedzenie i trochę wody. Lepsze to niż nic. Zjadłam z obrzydzeniem resztki jakieś cuchnącej papki i popiłam to czymś co miało być wodą ale im nie wyszło. Poszłam dalej w poszukiwaniu jakiegoś głównego pomieszczenia.
Ruszyłam schodami na górę. Kiedy weszłam na piętro to o mało nie spadłam z powrotem na dół. Na całej długości korytarza leżały trupy, a najwięcej przy wyjściu głównym. Śmierdziało tam trochę gazem śmiertelny. "Pozostałości po nim nigdy nie są trujące. Działa przez pierwsze dziesięć sekund. Zabija szybko i bezboleśnie. Używać tylko w ekstremalnych sytuacjach." Przypomniałam sobie plakat z szpitala. Pewnie Ci ludzie utknęli albo zostali zamknięci, a że razem z nimi był On to zostali zabici. Często tak robili ci z zarządu, nie zważali na ludzi. Tłumaczą się, że tych osób uratować się nie dało. Potwór za pewnie gdzieś się tu kręci, bo gazem śmiertelnym tylko go oślepisz. Ale zostanie jeszcze słuch i węch. Głupcy, zabili około trzydziestu ludzi dla oślepienia. Nic nie zostało tylko o nich Zapomnieć.
W trupach rozpoznałam komisarza Dawida. Nie jest mi go żal. Dobrze mu tak. Bynajmniej Zapomniał. I reszta też Zapomniała.
Słyszę za sobą kroki.
Czuję spaleniznę.
Widzę w szybie, która jest w drzwiach sylwetkę spalonego potwora.
Znalazł mnie. Przeżył. I co najważniejsze nie Zapomniał.
Słowa: 402 (dzisiaj jest mniej słów niż w poprzednim rozdziale, ponieważ nie mam weny)
Jeśli macie jakieś uwagi albo pytania dotyczące książki jak i tego rozdziału, to piszcie w komentarzach.
Jakie to wciągające *^* ech, zacna koleżanko, czemu ja nie umiem pisać...
OdpowiedzUsuń~pozdro
Superowe *.* Czekam na więcej
OdpowiedzUsuń~Chocolate M
Super *-* Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się niedługo ^^
OdpowiedzUsuńP.S.Wasz blog został nominowany do LBA ---> http://bff-of-passion.blogspot.com/2016/08/lba-liebster-blog-award.html